Shrodis ja nie wiem co ten film Ci zrobił i inne spostrzeżenia odnośnie porodów,ale ... nie każdy poród wygląda tak samo .Ja mialam ciężki -to prawda,lekarze się dziwili ,ale nie zrobili niczego ,aby mi pomóc.Czasy się zmieniają.Zaczyna się dbać o kobiety.Można sobie wybrać -Ja też niby mogłam, ale nie chciałam (później dopiero,ale sensu ,to już nie miało )
Da się przeżyć
__________________
- Równyś duchowi, coś go pojąć zdolny, nie mnie!
- Więc kimże w końcu jesteś?
- Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wciąż czyni dobro. --------------------- Argumentów nie należy liczyć, lecz ważyć.
Ja co prawda dzieci nie mam jeszcze (może za 2-3 lata), ale jeśli chodzi o cięcie krocza rozmawiałam o tym z mamą. Gdy rodziła mnie położna sprawnie ja rozcięła, później została zszyta i rana ładnie i bez problemu się zagoiła. Gdy rodziła moją siostrę położna nie zdążyła jej rozciąć i po prostu popękała pod naporem rodzącego się dziecka. W miejscach pękniętych została zszyta, ale mówi, że goiło się dużo dłużej i dużo gorzej niż gdy została przecięta. Ja zdania na ten temat nie mam, ale gdybym miała popękać w kroczu jak mama to wolę, żeby mnie pocięli...
Z tego co wiem to porody z rozcięciem są i będą dopóki ktoś nie zmieni przepisów . Mianowicie każdy taki poród to większy zwrot z kasy chorych i jest inaczej notowany. Niby z komplikacjami a za to wiecej kaski dostaje szpital. Moja znajoma tak została oszpecona i do tej pory nie ma winnego.
__________________
" Poco dzielisz Świat na MY i ONI??? Skąd pewność że i nas nie zaliczą do nich ;/ "
Wszystko zależy od przebiegu porodu, czy nacinać czy nie. Samo nacinanie nie jest bolesne, gorzej jest przy zszywaniu. Poza tym trzeba wyrazić zgodę na nacięcie. Tak jak napisała maja "da sie przeżyć".
To czy się nacina zależy od rozmiarów dziecka i sporo innych kryteriów, o których nie ma teraz sensu tu wspominać(Jak ktoś bardzo pragnie mogę się przejśc do biblioteki akademickiej i sprawdzić w książkach ). Generalnie nacina się gdy jest obawa że krocze samo się rozerwie a dużo łatwiej zszywa się prostą ciętą ranę niż porozrywaną w cholerę.
Od rozmiarów dziecka w pewnym sensie też,ale głównie od "elastyczności" kobiety.Mam znajomą,której nic nie popękało,ani też nacięć nie miała,dziecko wcale też nie było małe z tego co pamiętam .Nie wiem jak ona urodziła Pamiętam jak dzisiaj gdy ona zaszła w ciążę ,a ja zaraz po niej.Jej było to trzecie dziecko,moje pierwsze i tłumaczyła mi jak poród wygląda Wzięła mandarynkę i pomarańczę i mówi -"Ta pomarańcza musi przejść przez tę mandarynkę"
Mnie nacinali,oprócz tego miałam pęknięcia wewnątrz.W sumie to nie bardzo wiem o co ten "krzyk".Nacięli zaszyli i tyle.Żadnych żali nie mam
Zaszywał mnie mój ginekolog.Chciał zrobić,to samodzielnie (często robią to położne) ,aby było ładnie ,jak to powiedział ( z pewnych powodów nie chciał mnie już na nic narażać,ale o tym może kiedyś w innym odcinku).Podczas szycia (którego nie czułam,bo byłam znieczulona) niestety po drodze okazało się że przykleiło mi się kawałek łożyska i trzeba było łyżeczkować-to było bardzo nieprzyjemne.Niby ból prawie nie odczuwalny,ale czułam każdy ruch tym sprzętem,jakby mi ktoś wnętrzności wyrywał.Ale lepiej tak, na bieżąco ,niż później ,po całkowitym zaszyciu.Przy mnie jeszcze ,gdy już leżałam na sali poporodowej zawieźli kobietę na taki zabieg,bo się okazało że coś nie gra i trzeba wyczyścić.No i wiadomo,prucie,czyszczenie i ponowne szycie.Kobieta strasznie się bała,aż zastrzyk jej dali tzw. głupiego jasia.
Co do zgody,to ja nie pamiętam,abym coś takiego podpisywała,ale w tej całej desperacji nerwówce i niecodziennej sytuacji mogłam nawet zrobić to nieświadomie A może kiedyś nie podpisywało się ,nie wiem .
__________________
- Równyś duchowi, coś go pojąć zdolny, nie mnie!
- Więc kimże w końcu jesteś?
- Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wciąż czyni dobro. --------------------- Argumentów nie należy liczyć, lecz ważyć.