Mirin Dajo - człowiek, którego nie można było zranić
Niesamowita umiejętność, wielka mistyfikacja czy może coś jeszcze innego?
"W maju roku 1947 w szpitalu uniwersyteckim w Zurychu odbyło się nietypowe widowisko: komisyjnie przebadano legendarnego Mirin Dajo, człowieka, którego nie sposób było zranić. Nikt z dzisiejszych badaczy nie kwestionuje materiałów dowodowych zebranych w tym eksperymencie."
ja chyba wiem na czym ta sztuczka polega, gościu porobił sobie w odpowiednich miejscach takie kanały, porostu powolutku wbijał sobie taki miecz (np. co godzinę o 5mm dalej) aż przeszedł na drugą stronę, potem tylko dbał aby się zbyt dobrze nie wygoiło i przebijał się zawsze w tych samych miejscach.
no bo porostu w tym miejscu miał już nie ukrwioną tkankę, ja w tym żadnego cudu nie widzę, zwykła sztuczka, tak jak wielu kretynów wbija sobie gwoździa w czoło i też nie spłynie im kropelka krwi.
Podobnie ludzie robią w więzieniach. W czaszke wciskają se szpilki i przechodza na coraz większy rozmiar. Wreszcie wbiją duży gwóźdz a medyk myśli "jak to?" i wiezie go do szpitala. Myśle że DBO ma tutaj racje
__________________
(._.) Can You Give…. As Much As You Can Take
Can You Love…. As Much As You Can Hate….