Mosh - czyli to co w koncertach lubię najbardziej, poza dobrą muzyką oczywiście. Nie trzeba dużo aby zainicjować tą bardziej brutalną odmianę pogo, a w ruch idą łokcie, kolana, plecy. W zasadzie jest to agresywne przepychanie się, sposób na wyzwolenie pozytywnej agresji, "wyżycie się". Nie jest to jakby mogło się wydawać z punktu widzenia obserwatora bezmyślne i brutalne zachowanie, to naprawdę świetna zabawa, każdy szanuje się nawzajem, a jak komuś to przeszkadza to się odsuwa na bok żeby lepiej wsłuchać się w muzykę. Jest to jedna z najbardziej męczących rzeczy jaką w życiu robiłem, zwłaszcza w ciasnych, słabo wentylowanych klubach. Z człowieka dosłownie leje się pot, a po wszystkim czuć niezwykły spokój, ukojenie, można napić się browarka z towarzyszem spod sceny
Na pierwszym filmiku widać "ściany śmierci". Organizowane przez grające zespoły akcje podczas koncertu. Publika dzieli się na 2 części aby na dany sygnał w dzikiej szarży rzucić się na siebie nawzajem z impetem rozpoczynając mosh. Biegnąc naprzeciw kilkudziesięciu osobowemu tłumowi i mając za plecami podobną ilość kompanów ma się wrażenie jakby się uczestniczyło w średniowiecznej bitwie, a ciężka i szybka muzyka stwarza idealną atmosferę do tego wszystkiego.
dla mnie to po prostu zwykle pogo ale to może dlatego ze chodzę głównie na klubowe koncerty i jedyna możliwość "rozładowania się" pogo jest do tylu a tam mało kto zmierza chyba że do baru po piwo :D
Matol nie znasz sie ) pogo to typowo pankowe zalosne i wgl bez sensu. Mosh jest super :D Uwielbiam to, ostatnio na behemocie we wrocku co sie dzialo ;d napierdzielanka po mordach i nikt do nikogo nie ma problemow najlepszy sposob na odstresowanie sie (chyba ze jestes maly i chudy XD)
Bardzo pozytywne zjawisko, sposób na wyładowanie
W mosh byłam chyba raz tylko, co i tak skończyło się tym, ze kolega mi nogę nastawiał, a ze smileya nic nie zostało. Spotkałam się z dziwnymi spojrzeniami, kolejna typowo męska rzecz, do czego nie powinnam mieć dostępu, bo nie wypada, a dziewczyna we krwi to widok niemiły dla oka :D
"ściany śmierci" niestety na żywo nie widziałam, a bynajmniej nie zauważyłam w formie tak wyraźniej jak na filmie, a szkoda
Pogo rególarnie, na każdym koncercie nawet reagge, byle tylko było z kim
__________________ Being dead wasn’t a problem. But being forgotten – now, that’s a bitch!Freddy?
Sciana smierci - mialem bliskie spotkanie :P bo na clawfingerze na woodstock 2009 zrobili :D
no a ja po malym moshu zmeczony chcialem wyjsc, no i sie przeciskam miedzy ludzmi zeby odpoczac no i przypadkiem wszedlem w srodek sciany smierci i nie zdazylem wyjsc bo się zaczęło, ale mimo braku oddechu i sil polatalem troche, zgnietli mnie z 2 stron ale po jakims czasie udalo mi sie wyjsc :D fajnie bylo, moja 1 sciana w zyciu i to przypadkowo w nia trafilem ale bylo swietnie :P tak jak na calutkim woodstoku (oczywiscie korpiklaani rox) Xd
o taaak dobry mosh nie jest zły a najlepsze w tym jest to ze jak się tylko przewrócisz lub cokolwiek za chwile masa rak cie łapie i podnosi i wszystko dalej idzie do przodu.Co do ściany śmierci to niestetyt nie mialem jeszcze koazji w niej uczestniczyć a szkoda :/
btw
Cytat:
(oczywiscie korpiklaani rox) Xd
happy little boozer sic! ile ja bym dał żeby być w tym roku na Woodstoku jak grali :D
Ojj powiem Ci że bylo cudnie, co prawda deszcz lał ale wytworzylo się fajne błotko i się tańczyło w nim ;d Ale są nie do pobicia. Na zywo poprostu są nie do pokonania
żałuj, że nie byłeś
No niestety zdarzają się omdlenia i kontuzje. Raczej cię podniosą, to już zależy czy będziesz w stanie skorzystać z tej pomocy. Wyciąganie przewróconej osoby spośród dziesiątek nóg nie jest takie łatwe dla pomagającego, szczególnie gdy dookoła chaos :P Na szczęście na tych największych koncertach jest taki ścisk że o upadek raczej ciężko. Najwięksi wariaci i koneserzy są na koncertach gdzie grany jest hardcore, hahaha, tak zwani mosh warriors. Mają wydzielony obszar pod sceną i naparzają tak przez te kilka godzin.